poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Trójka


Stanęłam na wprost pary wraz z moim towarzyszami. Obydwaj wyminęli jednak dziewczynę szerokim łukiem wołając mnie za sobą. Ocknęłam się i szybko ruszyłam do nich. Schlierenzauer odprowadził mnie wzrokiem zupełnie nie zainteresowany tym co mówiła do niego blondynka
-Gregor słuchasz ty mnie w ogóle?-  usłyszałam jeszcze w tle za sobą głos dziewczyny. Odwróciłam się i widziałam jak blondyn mnie jeszcze obserwuje.
-No to, to była Sandra-powiedział ze znudzeniem Fettner.
-Tak tak, to gdzie idziemy?- szybko zmieniłam temat,. nie chcąc rozmawiać o niej.
-Może do tej kawiarni tutaj-zaproponował Morgenstern. Zgodziliśmy się co do miejsca i parę minut później już piliśmy kawę. Rozmawialiśmy o dosłownie wszystkim. O tym co u nich, o tym co u mnie, o nadchodzącym sezonie. Oczywiście nie obyło się bez rozmowy o moim kolejnym przyjeździe do Austrii. Po mile spędzonym czasie chłopaki odprowadzili mnie na przystanek gdzie pożegnaliśmy się.
-Obiecaj, że wpadniesz do nas na trening któregoś dnia-  poprosili mnie obaj.
-No jasne, ja i mój aparat wpadamy na sesję- uśmiechnęłam się po czym wsiadłam do nadjeżdżającego busa.
*Oczami Gregora*
W pierwszej chwili jej nie poznałem. Nie sądziłem, że ją gdzieś tu spotkam, że nie tak szybko, a przecież wiedziałem, że mieszka w okolicy Zakopanego. Nic się nie zmieniła, ta sama drobna dziewczyna o czarująco pięknym uśmiechu, cudownych, długich, brązowych włosach i wciągających czekoladowych oczach.
-Gregor czy ty mnie w ogóle słuchasz?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Sandry-Gregor, no odpowiedz!
-Tak słyszę-odpowiedziałem ostro. Spojrzałem na dziewczynę, zrobiła tą swoją obrażoną minę- Ech, idę do pokoju. Odechciało mi się wszystkiego.
Odszedłem od niej i tak jak powiedziałem udałem się do pokoju. Nie miałem ochoty na nic. Właśnie tak działała na mnie Anka w towarzystwie innych chłopaków, nawet jeśli byli to tylko nasi koledzy. ‘Tylko dlaczego nawet się nie przywitała...’ powiedziałem sam do siebie i rzuciłem się na łóżko.

*Oczami Ani*
Starałam się wejść do domu jak najciszej jednak, na moje nieszczęście, Ewa usłyszała jak wchodzę i wyskoczyła z kuchni.
-Byłaś u Maćka?- spytała podekscytowana.
-Nie, nie byłam, a po co miałam być?- zauważyłam jak swoją odpowiedzią zgasiłam cały zapał w dziewczynie.
-Nie nic, po prostu tak pomyślałam, bo długo cię nie było-blondynka wróciła do kuchni, a ja ruszyłam w stronę swojego pokoju-Wiesz, on mimo wszystko bardzo tęsknił za tobą.
Słowa Ewy zatrzymały mnie w połowie schodów, wiedziałam, że powiedziała to specjalnie bo chciała o czymś porozmawiać dlatego zeszłam z powrotem do kuchni, zasiadłam na krześle i w oczekiwaniu na dalsze informacje patrzyłam pytająco na nią.
-Rozmawiałam z nim o tym co zaszło między wami przed wyjazdem-mówiła koncentrując się jednocześnie na gotowaniu-On od początku wiedział, że nie powinien był tak ostro reagować na twój wyjazd do Austriaków ale bał się, że prędko nie wrócisz, że oni cię tam zatrzymają. Wiesz ja nawet myślę, że on coś do ciebie czuje-urwała.
-Co ty mówisz, przecież on ma dziewczynę-odparłam lekko zdziwiona podejrzeniami Ewy.
-Jaką dziewczynę?- spytała wyraźnie zaskoczona-Od kiedy?
-Jakaś Natalia, podobno starsza od niego, od pół roku są razem. Widzisz jestem lepiej poinformowana od ciebie- tymi oto słowami doprowadziłam blondynkę do nagłego ataku śmiechu. Zdezorientowana spoglądałam na kobietę, nie rozumiejąc przyczyny jej nieopisanego rozbawienia próbując opanować jej atak zapytałam- Co cię tak śmieszy?
 -Bo widzisz-dziewczyna odwróciła się przodem do mnie- ta Natalia to jego i Kuby kuzynka. A w ogóle skąd ten pomysł, że to jego dziewczyna?
-Bo widzisz..-naśladowałam ją-Twój mąż, a mój brat mi tak oznajmił.
-Wiedziałam! Ten to zawsze coś pokręci-klasnęła w ręce-A mówiłam Maćkowi, żeby przedstawił ją wszystkim, to nie no i teraz mamy plotki, że nasz młodszy z Kotów ma kiepski gust.
Tym razem obie się roześmiałyśmy. Ewka odgrażała się jeszcze przez chwilę, że wybije Kamilowi skutecznie te wszystkie plotki. Po paru minutach nałożyła nam to co przygotowywała podczas naszej rozmowy. Zjadłam z apetytem posiłek przyrządzony przez moją szwagierkę i poszłam pozmywać. Po wykonaniu tej czynności położyłam się na kanapie i włączyłam telewizję.
-To co? Oglądamy jakiś film?- zaproponowała Ewa. Wybrałyśmy pierwszy lepszy film i uruchomiłyśmy DVD. W połowie filmu spostrzegłam, że Ewka zasnęła, ‘zupełnie jak Kamil’ pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Wstałam wyłączyć telewizor, gdy nagle poczułam wibrację w kieszeni. ‘No i o wilku mowa’ powiedziałam sama do siebie i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Pakuj się i Ewkę i natychmiast przyjeżdżajcie do Kotów na imprezę- powiedział i szybko się rozłączył. Zdziwiona telefonem brata natychmiast obudziłam Ewę i tak jak poprosił nas Kamil tak zrobiłyśmy.
Pół godziny później byłyśmy w posiadłości należącej do Maćka i Kuby chwilowo gdyż ich rodzice wyjechali na weekend. Wysiadłyśmy, a do natychmiast dotarła głośna muzyka i głos ludzi. Weszłyśmy do środka gdzie było pełno ludzi. Wśród tłumu ludzi wypatrzyłam Maćka, który zaczął przeciskać się między meblami.
-Anuś przyszłaś!- przytulił się mocno do mnie.
-Tak, Kamil po nas zadzwonił. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś że imprezę robicie!- krzyknęłam ściszonym głosem i spojrzałam z wyrzutem na chłopaka ale tak naprawdę nie umiałam się na niego złościć.
-Chciałem po ciebie przyjechać i zrobić ci niespodziankę- tłumaczył się brunet- Przepraszam.
-Nie no przecież żartuję, to idziemy do reszty?- uśmiechnęłam się szeroko na co chłopak wziął mnie za rękę i pociągną w kierunku ogrodu gdzie znajdowała się reszta skoczków. Każdy z osobna przywitał mnie ciepłym uśmiechem. Wśród skoczków zauważyłam Anetę, dziewczynę Kuby i żonę Piotrka, Justynę z córeczką Karolinką. Wszyscy bawili się w najlepsze przy głośnej muzyce. Dołączyłam z Ewą do pozostałej części damskiej pośród towarzystwa. Chłopcy jak zawsze rozmawiali o samochodach, zbliżającym się sezonie i obgadywali inne reprezentacje, a mówią, że to my tak plotkujemy.
-Myślicie, że Maciek to w końcu sobie kogoś znajdzie?- ni stąd ni zowąd wypaliła ze swoim pytaniem Ewa, jak zawsze. Wszystkie spojrzałyśmy po sobie lekko zaskoczone pytaniem Ewy.
-Maciek to może i w końcu ale Dawid-pierwsza odezwała się Justyna
-No nie wiem. Z Dawidem to różnie bywa ale Maciek jest chyba zbyt ambitny i zapatrzony w skoki-odparła Aneta. W końcu przestałam ich słuchać i obserwowałam Maćka. Patrzyłam ja się śmiał, opowiadał komicznie gestykulując przy tym. Akurat rozmawiali o motoryzacji, która była drugą pasją Kota, zaraz po skokach.
Dyskusje rozwijające się między nami i chłopakami przerwał Kuba wołając nas na jedzenie, które sam zrobił na grillu. Usiedliśmy przy ogromnym stole ustawionym w domu. Po zjedzonym posiłku ponownie przenieśliśmy się do ogrodu lecz w już zmniejszonym składzie, bo Piotrek z rodziną musieli się już zbierać z powodu późnej godziny. Usiadłam wygodnie w altance i przyglądałam się dobrze widocznym dziś szczytom tatr.
-Hej, a ty co tu tak sama siedzisz?- spytał młodszy Kot i dosiadł się do mnie. Odwróciłam się w jego stronę i nie opowiadając na pytanie chłopaka uśmiechnęłam się do niego i ponownie spoglądałam na góry.
-A gdzie twoja kuzynka?- spytałam dalej wpatrując się w krajobraz górski.
-Skąd wiesz, że ona tu była?- zapytał ewidentnie zaskoczony po czym dodał- Wyjechała do domu razem z moimi rodzicami, mieszka nad morzem. Przyjechała na parę dni ale nie wiem po co. Podwiozła mnie do domu od was rano. Tak ogólnie to przepraszam, że się wtedy nie pożegnałem ale przyjechała tak nagle, a ty jeszcze spałaś i..
-Nie ważne-przerwałam chłopakowi jego tłumaczenie zatykając mu usta ręką- Co byś powiedział na wycieczkę w góry?
-Teraz?
-Nie mówię,  że teraz... Nie wiem, na przykład jutro?- zaproponowałam.
-Czemu by nie ale sami we dwoje, tylko w takim układzie inaczej nie idę-pogroził mi palcem czym wywołał  uśmiech na mojej twarzy.
-Dobrze, sami we dwoje. To co, jutro pod wejściem do Morskiego o siódmej?
-Niech będzie- chłopak przybliżył się do mnie i objął mnie ramieniem. Ułożyłam głowę na jego torsie. Czułam się bezpiecznie, zawsze tak się czułam przy Maćku i tylko przy nim. Zza domu wyszedł uradowany Kamil wykrzykujący moje imię, szybko uniosłam się i czekałam aż nas zauważy.
-Tu jesteście! Wszędzie was szukałem, Ania zbieramy się jedziesz z nami czy wrócisz później autobusem?
-Ja ją potem odwiozę-uprzedził mnie Maciek w mojej odpowiedzi.
-No dobra, tylko nie za późno-mój puścił oczko i zniknął za domem, a ja powróciłam do poprzedniej pozycji i spoglądałam na góry. Czułam jak Maciek gładzi moje włosy swoją dłonią, byłam niesamowicie zmęczona. Moje oczy przestały ze mną współpracować przez co szybko zasnęłam w ogrodowej altance, a za łóżko posłużył mi mój przyjaciel.

***

No i mamy trójkę. Nie wiem czy to się nadaje do publikacji, mam wrażenie, że co rozdział to gorzej ale warto próbować, może komuś to się podoba. Pomysł na ten rozdział przyszedł w trakcie pobytu w Wiśle od tak! Pozdrawiam wszystkich czytających:) 

wtorek, 30 lipca 2013

Dwójka.

-Wpuścisz mnie do środka?- z otępienia wyrwał mnie głos Maćka. Popatrzyłam chłopakowi przez chwilę w oczy po czym ruchem ręki zaprosiłam gościa do domu. Przeszliśmy do salonu gdzie rozsiadł się wygodnie na kanapie, a ja usiadłam na fotelu obok.
-Jaki jest cel twoje wizyty?- spytałam  po dłuższym czasie milczenia.
-Chciałem z tobą porozmawiać-odpowiedział, na co przewróciłam oczami.
-Nie mogłeś zaczekać z tym do rana?- spytałam z ironią w głosie. Chłopak uśmiechnął się nieznacznie i utkwił swój wzrok w podłodze.
-Teoretycznie mogłem zaczekać ale coś mnie tchnęło, żeby zrobić to teraz.
-No godzinę wybrałeś sobie idealną… To o czym chcesz rozmawiać?-spytałam cały czas obserwując go.
-Chciałem… Przede wszystkim powinienem cię przeprosić za moje zachowanie przed wyjazdem i za to, że się nie odzywałem potem. To tak nie powinno było wyglądać, nie wiem co we mnie wstąpiło. Chyba po prostu bałem się, że już nie wrócisz.-chłopak przeniósł wzrok z ziemi na mnie.
-Maciek ja.. ja też powinnam cię przeprosić-wstałam, podeszłam do okna nie przestając mówić- Nie powinnam była mówić ci tego przez telefon, ja nie wiem dlaczego tak postąpiłam, chyba po prostu się bałam twojej reakcji. Znam się tak długo, a mimo to z każdym dniem poznaję cię na nowo- mówiąc to czułam jak po moim policzku spływa łza. Maciek zauważając to podniósł się, podszedł i mnie przytulił mocno do siebie.
-Obiecuję ci, że naszej przyjaźni już nic nie złamie, nigdy-szepnął mi do ucha i delikatnie przez przypadek musnął je swoimi ustami, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz . Ścisnął mnie jeszcze mocniej po czym wypuścił z uścisku- Czyli wszystko po staremu?-spytał.
-Tak, wszystko po staremu-uśmiechnęłam się i otarłam łzy.
-To ja już będę leciał. Mam kawałek do Limanowej. Do zobaczenia-uśmiechnął się szeroko i już miał wychodzić kiedy ze schodów niemalże zbiegł Kamil.
-No co ty będziesz się po nocach tłukł autobusami. Zostań już u nas-zaproponował po czym patrząc na zupełnie zdezorientowanego Maćka dodał szybko- Ewka mnie zabije jak cię teraz wypuszczę.
Wszyscy popatrzyliśmy po sobie po czym wybuchliśmy śmiechem.
-No to chyba nie mam wyjścia-odpowiedział brunet-to gdzie mam się rozgościć?
-Proponuję salon ewentualnie pokój gościnny ale tamtejsze łózko jest nie wygodne, zresztą kanapa też za wygodna nie jest- stwierdziłam, za co Kamil zgromił mnie wzrokiem.
-To może niech Maciek śpi u ciebie skoro wszędzie indziej tak nie wygodnie-dodał ze cwanym uśmieszkiem. Tym razem to ja zgromiłam brata wzrokiem i pozostawiając to bez komentarza udałam się do swojego pokoju.
 -To ja chyba zostanę na tej kanapie tutaj. Dobranoc- rzucił się na kanapę, ściągnął buty i nakrywszy się kocem  i ułożył się do snu.
-No jak chcesz. To dobranoc- powiedział Stoch i udał się na piętro do swojej sypialni...

Następnego dnia obudził mnie dźwięk silnika samochodowego, pisk opon i huk trzaskających drzwi. Wyciągnęłam rękę po telefon ,aby sprawdzić, która jest godzina. ‘Siódma rano, przecież to jest środek nocy’ pomyślałam. Z głębi domu czuć było intensywny zapach kawy. Leniwie podniosłam się z łóżka, zrobiłam koka, umyłam twarz i zeszłam na dół do kuchni, w której od rana szalał ,jak się okazało, mój brat.  Rozejrzałam się niepewnie dookoła szukając Maćka.
-A gdzie Maciek?- spytałam Kamila.
-Wyszedł przed chwilą. Przyjechała po niego Natalia-odpowiedział. Przeniosłam wzrok na brata kiedy ten dostrzegł moje zdziwione spojrzenie ciągnął dalej -Ach... bo ty nic nie wiesz, to siadaj do śniadania zaraz ci opowiem.
Wszystkie słowa Kamila odbijały mi się echem w głowie. Maciek ma dziewczynę, no kto by pomyślał, że ten niesamowicie ambitny, zapatrzony w skoki i wieczny dzieciak się zakocha.
-Podejrzewam, że sam ci o wszystkim opowie jak się spotkacie na spokojnie- stwierdził Kamil zjadając kolejny kawałek naleśnika-Czemu nie jesz?
-Nie jestem głodna, nie mam ochoty na nic-odpowiedziałam patrząc się tępo w ścianę. Sama nie rozumiałam swojego zachowania. Przecież Maciek był tylko moim przyjacielem.
-Chyba nie potrzebnie ci o tym mówiłem-odpowiedział ze smutkiem w głosie. Spojrzałam na brata i lekko się uśmiechnęłam. Po parunastu minutach bezczynności wstałam i bez słowa opuściłam pomieszczenie. Poszłam do pokoju gdzie szybko się przebrałam i po cichu wyszłam z domu. Wsiadłam do busa i ruszyłam do Zakopanego, w którym znalazłam się po paru minutach. Wysiadłam przy dworcu i udałam się pod skocznię. Wielka Krokiew, jedno z moich ulubionych miejsc w Zakopanym. Usiadłam na ławce. Wszędzie było pusto, ani jednej żywej duszy. Słońce już od rana mocno grzało, rozsiadłam się wygodne i przymknęłam oczy. Jednak nie długo było dane mi ncieszyć się ciepłymi promieniami słonecznymi gdyż coś przysłoniło mi całkowicie słońce. Kiedy otworzyłam oczy krzyknęłam głośno, po czym podskoczyłam z ławki, a po chwili wybuchłam głośnym śmiechem. Na wprost mnie stał Manuel Fettner. Nie wiele myśląc rzuciłam się mu na szyję, a chłopak objął mnie i roześmiał się serdecznie.
-Ale mnie przestraszyłeś!- wykrzyczałam po niemiecku.
-Oj, wiesz, że nie chciałem-odpowiedział mi puszczając mnie z uścisku i wyszczerzył się.
-Co ty tu robisz? Sam przyjechałeś?- spytałam na co chłopak znowu się roześmiał.
-No co ty, nie chciałoby mi się samemu. Przyjechaliśmy i zaczynamy tutaj sezon treningowy
-I czemu ja nic o tym nie wiedziałam?!-ponownie krzyknęłam, przybrałam minę obrażonego dziecka i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Fettner popatrzył na mnie po czym złapał mnie za rękę i pociągną za sobą
- Dokąd mnie ciągniesz? Ja nigdzie nie idę dopóki się nie wytłumaczysz- jednak moje groźby, godne pięcioletniego dziecka zdały się na nic. Przyciągnął mnie do siebie, wziął na plecy i ruszył w kierunku skoczni.
-Manuel puszczaj! Postaw mnie na ziemię w tej chwili, słyszysz?- jednak jakiekolwiek prośby również nic nie poskutkowały. Chłopak szedł żwawo w kierunku krzesełek, na których zawodnicy wjeżdżają na sam szczyt skoczni. Gdy już do nich doszliśmy dopiero wtedy mnie odstawił na jedno z krzesełek i zasiadł obok mnie.
-No to teraz już wiesz dokąd chciałem cię zaciągnąć-ponownie się wyszczerzył. Nie pytając już o nic również się uśmiechnęłam do przyjaciela. Byłam ciekawa co on znowu wymyślił. Gdy już dojechaliśmy na górę Fetti wyskoczył pierwszy i pobiegł kawałek przede mną nakazując mi iść za sobą.
-Chłopaki! Chłopaki! Patrzcie kogo przywiozłem ze sobą!- zawołał i teatralnym gestem zaprezentował swój nabytek, czyli mnie.  Chłopcy lekko zdziwieni moją obecnością prędko oprzytomnieli i ruszyli mi na powitanie.
-Ania! Co ty tu robisz?- zapytał niezwykle ucieszony moją obecnością Morgi.
-Hm.. przyszłam na spacer, kiedy to spotkałam tego oto osobnika-ciągnęłam dalej wskazując na Manuela- a raczej zostałam przez niego uprowadzona i przywieziona tu do was na górę. 
Wszyscy wybuchli głośnym śmiechem jednak bardzo szybko się uciszyli, bo zbliżał się Pointner.
-O, kogo to ja widzę, moja ulubiona pani fotograf. Wpadłaś nas odwiedzić?
-Tak, można tak powiedzieć-odpowiedziałam zmieszana patrząc na ciągle uśmiechniętego Fettnera.
-Bardzo nam miło-zwrócił się do mnie po czym dodał- dobra chłopaki na dziś starczy oględzin, wszystko załatwione. Jutro punkt siódma rano zaczynamy trening, na dziś to wszystko.
-To znaczy, że mamy wolne?- spytał jeden z Austriaków.
-Tak. tylko błagam spokojnie się zachowujcie- odrzekł z powagą Pointner i odszedł. Wszyscy szczęśliwi ruszyli do kolejki by zjechać na dół.
-No to co maleńka, idziemy gdzieś na miasto- Fettner bardziej stwierdził niż zapytał i już chciał mnie objąć, gdy Morgi szybkim ruchem ręki zrobił to pierwszy.
-No pewnie, że idziemy, ale wszyscy-odparł z naciskiem na słowo wszyscy czym spowodował, że mina Manuela zrzedła.
-A gdzie jest Gregor?- spytałam zupełnie zmieniając temat rozmowy, zapomniałam o nim kompletni.e Chłopaki spojrzeli po sobie z nieciekawymi minami.
-Widzisz... bo nasz Gregor znalazł sobie dziewczynę- odpowiedział mi z przekąsem Morgi.
-Pusta blondynka, leci na kasę- dodał Fettner za co blondyn nieznacznie zgromił go wzrokiem- No co się tak patrzysz. Taka prawda, nikt jej nie lubi. Jeszcze jej imię, Sandra. Ten to zawsze sobie kogoś znajdzie-przeciągną swoją wypowiedź brunet.
Gdy zjechaliśmy już na dół ruszyliśmy w kierunku COS-u. Oczywiście droga nie obyła się bez niespodzianek. Pod bramą ośrodka spotkaliśmy Gregora z Sandrą. Chłopak zwrócił oczy w naszym kierunku. Wyglądał przekomicznie. Zupełnie tak jakby zobaczył ducha, jak się domyślam tym duchem byłam ja...______________________________________________________

Witam. Oto i drugi rozdział. Co by tu więcej powiedzieć, wiem, że to dopiero początek i może dlatego komentarzy jest tak mało ale mam nadzieję, że z każdym postem będzie ich przybywać, anonimowe, z konta jakiekolwiek byleby były szczere. Jeśli coś piszę nie tak(np.interpunkcja) to bardzo proszę mi to powiedzieć lub macie jakieś sugestie dotyczące ogólnie wyglądu bloga(np. rozmiar czcionki itp.).

poniedziałek, 22 lipca 2013

Jedynka.

Siedząc na balkonie podziwiam piękne widoki jakimi są polskie Tatry, u podnóży których leży moje miasto, Zakopane. Co prawda mieszkałam w Zębie ale większość mojego wolnego czasu spędzałam w Zakopanym, tam też uczęszczałam do szkół i miałam moich przyjaciół. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojego brata.
-Weź ten koc, bo zmarzniesz- otulił mnie kocem jak małe dziecko i usiadł po przeciwnej stronie stołu. Uśmiechnął się do mnie po czym dodał spoglądając w kierunku rozświetlonego miasta -Zakopane nocą wygląda pięknie.
-Tak- zawtórowałam bratu. Oboje spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy głośnym śmiechem. Niestety obudziliśmy tym Ewę, żonę Kamila.
-Co wy tu jeszcze robicie?- spytała zaspana blondynka ukazując nam się w progu drzwi balkonowych.
-Podziwiamy Zakopane!- odpowiedzieliśmy jednocześnie co wywołało kolejną salwę śmiechu do czego dołączyła się również i Ewa.
-No dobra, nie wiem jak wy ale ja idę dalej spać-odpowiedziała po czym zniknęła w głębi domu.
-Idę do mojej żony, Tobie też radzę iść już spać, mała- stwierdził Kamil.
Nie chętnie podniosłam się z krzesła i ruszyłam w kierunku swojego pokoju. Wspaniale było wrócić do domu, do Polski, do przyjaciół i rodziny po roku nieobecności. Przez ostatni rok byłam w Austrii, na rocznym kursie fotografii gdzie miałam przyjemność poznać wielu wspaniałych ludzi, w tym również kadrę Austrii w skokach narciarskich. Nauczyłam się wielu przydatnych wskazówek i jak mi się zdaję zyskałam nowych przyjaciół w postaci Austriaków. Mimo późnej godziny nie położyłam się jeszcze spać, nie chciało mi się spać. Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać zdjęcia z wyjazdu. Wśród nich szczególnie moją uwagę przykuły wszystkie te, które wykonywałam podczas pracy na skoczni. Część przedstawia skoczków w locie, część skoczków prywatnie. Przewijałam po kolei zdjęcia tłumiąc w sobie śmiech. Najbardziej rozbawiło mnie moje zdjęcie z Gregorem Schlierenzauerem, na którym obydwoje mamy zeza i języki na wierzchu. Moją czynność przerwał mi dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, kto to mógł być o tak późnej porze. Usłyszałam jak Kamil tłucze się w pokoju obok, potem schodzi po schodach, żeby wreszcie otworzyć drzwi niezapowiedzianemu gościowi.
-Cześć, co tak późno wpadasz?- usłyszałam głos brata, niestety głosu rozmówcy już nie słyszałam.Miałam nadzieję, że to może Julia wróciła. Po chwili usłyszałam ponownie głos mojego brata- Ania, ktoś do Ciebie!- krzyknął.
Szybko wyskoczyłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. Gdy zobaczyłam gościa stanęłam jak wyryta. Nie spodziewałam się go zupełnie.
-To ja was już może zostawię...- zaproponował Kamil i jak powiedział tak zrobił. Zostawił nas samych, mnie i jego...